Wrzesień minął mi pod znakiem łapania ostatnich chwil lata. Niedzielne wypady nad morze naładowały baterie na jakiś czas. Uwielbiam leżeć na plaży i wsłuchiwać się w szum fal. Jestem WDZIĘCZNA że od morza dzieli mnie zaledwie 60 km, dlatego nawet jedna niedziela wydaje się być wyczekanym urlopem 😉
Miesiąc ten minął również pod znakiem odwiedzin. Mama przyjechała na kilka dni, a jak mama to zwiedzanie, zwiedzanie… CIESZĘ się, że kolejny raz Lubeka okazała się warta odwiedzenia, za każdym razem odkrywam coś nowego w tym mieście. Tym razem, że słynna manufaktura marcepanu, mieści w sobie małe muzeum i kawiarnię, a przekonana byłam, że to tylko sklep..
O Lubece napisze jeszcze nie raz, a tym czasem ODKRYLAM nowy smak czekolady – marcepanowy, bo jakby ze inaczej w Lubece.
Teraz CZEKAM na jesień, owijanie sie w szaliki, picie hektolitrów herbaty i spędzanie długich wieczorów z książką.