Uwielbiam wszelkiego rodaju początki, nowy rok, poniedziałki, początek miesiąca. Trudno uwierzyć, że pierwszy miesiąc tego roku mamy już za sobą. Napawa mnie to pewną refleksją, czy aby wszystko poszło tak jak sobie zaplanowałam, ale i WDZIĘCZNĄŚCIĄ, że zawsze można zacząć od nowa, najważniejsze to czerpać lekcje z trudności i uczyć się na błędach.
Lubię sobie pod koniec/na początku roku analizować rok poprzedni i snuć plany na następny. Jestem bardzo WDZIĘCZNA za 2017, te 12 miesiące okazały się dla mnie bardzo dobrym czasem.
Teraz planuję luty i CZEKAM na pewien wyjazd weekendowy…
W nowym roku podjęłam się wielu nowych działań, dlatego moje uporządkowane do tej pory dni, zostały poprzewracane trochę do góry nogami. Powoli przyzwyczajam się do nowego trybu, niestety ucierpiało na tym gotowanie. Dlatego CIESZĘ się bardzo, że mam wokół siebie wiele alternatyw zjedzenia czegoś na mieście. Hitem miesiąca okazał się tak zwany talerz falafelu, a na nim wszystko co kocham – falafel, humus, sałatka z kuskusa, tabuleh, kiszona rzepa, burak i ogórek.
Poza tym w styczniu, odkrywałam na nowo moje ulubione piosenki. Może to wpływ aury za oknem, albo zniecierpliwienie zimą, ale SŁUCHAM ostatnio namiętnie tej o to piosenki.
Tym optymistycznym akcentem, życzę Wam udanego lutego.